Ciasteczka! Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Polityka cookies

Samar o jedzeniu

02 listopada 2018

Szafran, mięta i kadamon

zdjęcie_42

Pamiętam jak powstawała moja pierwsza książka „Hummus, za’atar i granaty”. Wiedziałam, że chcę opowiedzieć kulinarną historię swojego rodzinnego domu. Wiedziałam, że w książce znajdą się przepisy tradycyjne, które dostałam od babci a potem w Polsce szczegóły przekazywał mi tata. Pamiętam, że snułam opowieść o papierze, zdjęciach i ilustracjach. Nim usiadłam do pracy wszystko miałam w głowie.

Pamiętam też, że po tych opowieściach, nie tylko ja TO czułam i widziałam, ale również Magda Gołdanowska – mój wydawca. Pamiętam spotkanie, w którym opowiedziałam jej o swojej książce, którą miałam jedynie w głowie i Magda w nią uwierzyła. Po kilku latach pracy wiem, że wiara innych osób w to, że to co robicie ma sens jest największym powodem do szczęścia, jaki może się Wam w życiu przytrafić. Każda rzecz, nawet książka, którą piszecie i robicie sami potrzebuje wsparcia osób trzecich, którzy spojrzą na pewne rzeczy z większym dystansem. Poza tym, w zespole każdy zna się trochę lepiej na czym innym i zawsze warto jest słuchać rad oraz uwag skierowanych z zupełnie innej perspektywy.

zdjęcie_43

Później było już z górki. Produkcja trwała stosunkowo krótko, ale z doświadczenia wiem, że wymyślanie jest najtrudniejszym procesem. Chwilę po zakończeniu produkcji zaczęłam mieć nieustanne mdłości i okazało się, że na świecie nie tylko pojawi się moja pierwsza książka, ale też moja pierwsza córka Mia. Cieszyłam się podwójnie.

Wiadomo, że kiedy pierwsza książka jest przyjęta z tak dużym entuzjazmem jak „Hummus, za’atar i granaty” to za jakiś czas, autora czeka kolejna propozycja wydawnicza. Tak też się stało w tym wypadku. Teraz, kiedy wiedziałam co mnie czeka i co mogę zrobić – poczułam ogromną presję, która przez dłuższy okres budziła we mnie bardzo duży stres. Zastanawiałam się, czy nadzwyczajnej w świecie dam radę. Tym bardziej, że tym razem postanowiłam zrobić wszystko sama. No, oczywiście prócz swoich portretów.

Wiedziałam, że przepisy w tej książce będą moje – takie, jakie na co dzień gotuję u siebie w domu, syntezując dwie kultury – polską i libańską. Wiedziałam też po wysłuchaniu Was na kilkuset warsztatach zależy mi, aby składniki było lokalne, dostępne w zwykłych sklepach i bazarkach a to co ma podkreślić smak i aromat lokalnych składników to zioła i przyprawy. Z którymi zresztą wiele osób ma problem, bo utarło się, że jak cynamon to do szarlotki a jak mięta to do lemoniady a przecież wcale tak być nie musi!

Przez dwa lata spisywałam swoje kulinarne eksperymenty, notowałam i zbierałam akcesoria do zdjęć. Gotowałam, pisałam, testowałam, karmiłam znajomych, spisywałam ich reakcje i tak w kółko. Kiedy skończyłam już pisać treści wiedziałam, że teraz czeka mnie „najgorsze” – zdjęcia i ilustracje. Oczywiście, od dawien dawna planowałam każdy najmniejszy szczegół, ale bałam się zacząć. To zawsze taki moment w pracy, kiedy siada się nad pustą kartką i nim zacznie się rysować, to boimy się, że się nie uda. Szukałam dobrych rad u Marty Greber i Krisa Sekleckiego – dwóch moich guru fotograficznych, którzy po prostu kazali mi zacząć i bacznie przyglądać się światu dookoła.

Zaczęłam, jakoś skończyłam i powiem – nie było łatwo.  Teraz wiem, że chciałam, żeby wszystko było dopracowane perfekcyjnie i męczyłam o każdy szczegół, kropkę i przecinek. Przepisy dopisywałam jeszcze w przed dniu wysyłki plików do druku, pomimo, że dawno przekroczyłam ich limit i Magda ostrzegała mnie, że będzie ciężko to wszystko zmieścić. Odetchnęłam z ulgą, kiedy książka poszła do druku i pokazałam najbliższym pierwsze efekty.

Nie wiem czy ta książka jest perfekcyjna, ale wiem, że starałam się ze wszystkich sił. W tej książce zrobiłam niemalże wszystko sama, bo chciałam, żeby ta książka była moja i dokładnie taka jaką sobie wymarzyłam. Chciałam przekazać tyle ile się tylko da i ile można. Teraz, kiedy premiera zbliża się wielkimi krokami, stresuję się jeszcze bardziej. Proszę Państwa, od października 2018 w całej Polsce „Szafran, mięta i kardamon” – moja druga książka, którą z całego serca Państwu polecam i z niecierpliwością czekam na opinie.

zdjęcie_44 zdjęcie_45 zdjęcie_46

PODZIEL SIĘ Z INNYMII   


DODAJ KOMENTARZ
Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *


2 komentarze  

Lukasz

Przepisy świetne, bardzo ładne zdjęcia. Ale książka niestety nie jest perfekcyjna. Dużo literówek i uciążliwych błędów (np. w liście składników pojawiają się produkty, których w przepisie juz nie ma). Niestety w obydwu książka jest ten sam problem. Ale jak to się mówi - do trzech razy sztuka. Kolejna książka mam nadzieję będzie już w porządku

Samar

Cześć Łukasz, bardzo Ci dziękuję za ten komenatrz. Będę starać się zrobić wszytsko co w mojej mocy, aby sytuacja się nie powtórzyła. Książka zawsze przechodzi kilka profesjonalnych korekt, ale jak widać nie udaje się wszytskiego wyłapać pomimo najszczerszych starań. Mam nadzieję, że kolejna będzie miała ich bardzo niewiele.


Twój koszyk